Gwiazdozbiór

Gwiazdozbiór
/autor: jacek goryński-jaceg/

Twoje oczy spotkały mnie na peronie
nie miały ochoty na pożegnania
usta chwytały chmury smakując marzenia
świat z każdą chwilą tracił kolory
tylko ONE były coraz bardziej zielone…
W podróż na szklaną górę
podarowałaś mi ich szmaragdowa barwę

Nasze oczy spotkały się na peronie-
pomalowały nadzieję
……………………………………
w gwiazdozbiorze Dobrej Nowiny
zaświeciły nowe gwiazdy

/jacek goryński-jaceg/

Jestem sobą /ludzkie zwierzę…/

Jestem sobą /ludzkie zwierzę/
autor: jacek goryński-jaceg/

Tylko nocą jestem sobą-
ludzkie zwierzę,
tylko nocą w to co mówisz-
trochę wierzę,
tylko nocą mruczę ciepło-
wprost do ucha,
tylko nocą moich westchnień
księżyc słucha.
Tylko nocą się przemykam-
jak pantera,
tylko nocą bardziej rzuca mną
cholera,
tylko nocą w stare bajki
jeszcze wierzę,
tylko nocą jestem sobą-
ludzkie zwierzę

A ty mówisz:
„tylko bądź i tylko czekaj”,
i przytulasz,
bo też tęsknisz do człowieka,
czasem wspomnij, gdy odejdę
w siną mgłę,
że kochałaś we mnie to ludzkie
„zwierzę”!

Tylko nocą jestem sobą-
twarz wampira,
tylko nocą z łagodności
się odzieram,
tylko nocą gram o wszystko-
pokerzysta,
tylko nocą rodzi we mnie się
artysta!
Tylko nocą skrzypię cicho-
piano w butach,
tylko nocą kołysankę gram
na drutach,
tylko nocą bywam ludzki
jak ten pies,
tylko nocą wołam w niebo
s.o.s!!!!

A ty mówisz:
„tylko bądź i tylko czekaj”,
i przytulasz,
bo też tęsknisz do człowieka,
czasem wspomnij gdy odejdę
w siną mgłę,
że kochałaś we mnie to ludzkie
„zwierzę”!!!

A gdy rano nowe słońce
dzionek budzi,
łagodnieję i znów serce mam
dla ludzi,
tylko marząc, że na ustach
czuję krew
mruczę w środku jak zgłodniały
groźny lew!!!
Potem w Twoje nowe kłamstwa
znowu wierzę,
ciemną nocą budząc w sobie
ludzkie zwierzę,
mrużąc oczy w uniesieniu
cały drżę,
szkoda tylko żem jest brutal
kiedy śpię!!!

A ty mówisz:
„Tylko bądź i tylko czekaj”,
i przytulasz,
bo też tęsknisz do człowieka,
czasem wspomnij gdy odejdę
w siną mgłę,
że kochałaś we mnie to ludzkie
„zwierzę”!!!

/jacek goryński-jaceg/

Rozmyślania nad kołyską

Rozmyślania nad kołyską
/autor: jacek goryński-jaceg/

Gdy deszcz leniwie kapie na ziemię,
gdy tęcza łazi cicho po chmurach,
wtedy rodzą się sami poeci…
Najczęściej – na Mazurach.
Tam wiatr łamie nocą drzewa
i kłosy dojrzałe kładzie na ziemię,
tam prościej jest pisać wiersze,
najpiękniej… o niebie.
O złotych polach latem,
o lasach zimą bielonych,
o srebrnych wodach wiosną,
i o jesieniach zamglonych.
O wietrze, co kurz przegania,
bocianie, który gra w berka z żabą….
Czasem też płaczą poeci
myląc herbatę z kawą…
A wtedy z chmur kropi deszczem,
i niebo zmęczoną ma twarz….
Najładniej piszą smutni poeci,
Budząc w nas to, co zasnęło w nas…
………………………………….

Gdy cisza zalega pustkowia,
gdy świat już się życiem wynudzi,
wtedy najwięcej umiera poetów….
I znowu brakuje ludzi…!

/jacek goryński-jaceg/

Ślepiec

Ślepiec
/autor:jacek goryński-jaceg/

Moje dłonie – oczy ślepca
są jak rzeka, która zgubiła źródło
Jestem
szukam miejsc ukrytych w zmysłach
Czekam
gładzę kamień myśląc o początku
jego zmarszczki zapomniały jak wygląda uśmiech
Błądzę
oczy straciły ostrość wodzenia
język smak ostatnich łez
uszy ogłuchły na krzyk
nie wiem jak pachnie maciejka
dotyk nie prowadzi mnie przez nieskończoność
w której odkrywałem nieodgadnione
Pustka
świat przestał mówić zmysłami
umarł gdy odeszłaś
Koniec
…………………………………………
Moje dłonie – oczy ślepca
szukają początku aby zacząć wszystko od nowa
Pokusa-
czysta pościel wabi noc
Bezsens-
nieobecni nie ranią
……………………………………………
to dlaczego jest tak źle?

/jacek goryński-jaceg/

Całe życie

Całe życie
/autor: jacek goryński-jaceg/

Siedzę tak jak chcę,
ławka po to jest,
nie mam dokąd iść,
życie – pusty gest.
Pytam po co znów,
kiedy nie ma czym,
mam wybawiać świat,
umarł nawet rym.

Mruczy deszczem wiatr,
wolne myśli śpią,
pustką boli kac,
myśli moje są.
Życie zgasło już,
jak chlebowy piec,
popiół rozwiał wiatr
zbuntowanych serc.

Siedzę tak jak chcę,
bo nie ważna jest
praca dla nadziei
i przyjaźni gest.
Siedzę sobie sam,
obok drzemią trzy
niepotrzebne już:
wiara, prawda, łzy.

/jacek goryński-jaceg/

Coś na jutro…

Coś na jutro…
/autor: jacek goryński-jaceg/

Tak dużo między nami słów,
a w słowach tych tak mało znaczeń,
trochę zwyczajnych, krótkich zdań,
a w zdaniach parę przeinaczeń.
Jest jeszcze przy nas kilka chmur,
i stary bocian bez zagrody,
jest jeszcze parę zwykłych dziur,
i deszczu kropel dla ochłody.

A ja tak chcę mieć coś na jutro,
jakieś nieduże coś na potem,
uszko klapnięte tak jak miś,
i słoneczniki, i psa z kotem,
a ja tak chcę mieć coś na dziś,
jakąś minutę na śpiewanie
parę zwyczajnych, prostych słów,
trochę nadziei na kochanie.

Za dużo spojrzeń w ciemny las,
i dróg kalekich bez powrotów,
za dużo cienia w jasny dzień,
za dużo zmartwień i kłopotów.
Za dużo między nami łat
przeprosin w zdaniach bez pokrycia,
za dużo nie zgojonych ran,
za mało obok ran tych życia.

A ja tak chcę mieć coś ………..

Jest jeszcze między nami wiatr,
lecz nie ma w nim już szeptu nocy,
jest jeszcze tylko kilka łez,
zbieranych w dłonie o północy.
Jest jeszcze parę zwykłych dziur,
i bocian stary bez zagrody,
jest jeszcze tylko parę chmur,
i deszczu kropel dla ochłody.

A ja tak chcę mieć coś na jutro ,
jakieś nieduże coś na potem,
uszko klapnięte tak jak miś,
i słoneczniki, i psa z kotem,
a ja tak chcę mieć coś na dziś,
jakąś minutę na śpiewanie,
parę zwyczajnych, prostych słów,
trochę nadziei na kochanie.

/jacek goryński-jaceg/

Ławeczka

Ławeczka
/autor: jacek goryński-jaceg/

Na rogu Mądrej i Pięknej
był park, a w parku aleje,
ławeczka w cichym zakątku,
na której słońce się śmieje.
Siedziałeś na niej, a liście
jak kartki z kalendarza,
szeptały o innym czasie,
w którym świat się postarzał.

Prosiłam Cię o spojrzenie,
o gest, o dotknięcie dłoni,
oto byś nie był z plakatu
i porwał mnie w sto koni!
Stałam naiwna – czekałam,
na słowo, uśmiech, pół słowa,
a świat bawił się życiem
tańczył, śpiewał, pulsował.

Uśmiechnij się mój mężczyzno
z ławki w parkowej alejce,
z bajki wyśnionej nocą,
któremu oddałam serce.
Nie pozwól mi żebym łzami
o miłość miała Cię błagać,
nie po to są dziewczyny
aby musiały wciąż płakać!

Rozpłynął się stary park
i znikły ciche aleje,
na ławce w szarym zakątku
słońce dziś się nie śmieje.
Rozwiał się chłopiec z plakatu
złe myśli posprzątał wiatr,
dziewczyny już dziś nie płaczą
pozostał im marzeń świat.

/jacek goryński-jaceg/

List

List
/autor: jacek goryński-jaceg/

List do Mikołaja był krótki,
w nim tylko jedno życzenie:
„w związku że Święta, że Rok Nowy przynieś mi w darze
spokój domowy !”.
Koperta, znaczek, adres, kod…
Kodu niestety nie znałem, list w skrzynkę wrzuciłem
i spokojnie czekałem.
Na Święta!!!
Nareszcie – myślałem –będzie spokój i cisza,
nikt nie będzie krzyczał, ani nikt uciszał.
Bałwan będzie normalny – jak w zimie, ze śniegu,
spraw żadnych nie będzie załatwianych w biegu,
dzień zacznie się rano, a noc tak jak noc,
będę pił herbatę zawinięty w koc.
Piec będzie gorący i ciepłe bambosze,
i żona uśmiechnięta, i „przepraszam” i ”proszę”,
i dzieci z wypiekami ze szczęścia nie z ciasta,
i choinka pachnąca, bigos i omasta,
i świece w lichtarzu, i karp w galarecie,
i spokój, i pokój, i cisza na świecie…
A wszystko to sprawi mały, krótki list!
I przyszły Święta!
I czar prysł!!!
Żona zmęczona codziennym kieratem…
Przyszli znajomi ze szwagrem i z bratem…
Stłukła się bombka, spaliła choinka,
zamiast na stole u dziecka jest świnka,
ciasto z zakalcem, a karp się utopił,
za oknem ktoś krzyczy / widać się nie dopił /,
lodówka wysiadła, dzieci nie chcą chcieć…!!!
Hej kolędo, kolędo
leć po świecie leć!!!
Myślałem markotny, że przez przypadek
nie Mikołaj list dostał, lecz srogi Mróz-Dziadek,
Myślałem – zawstydzony, że po to są Święta
by rodzinnie je przeżyć, by je zapamiętać,
by radością się dzielić i dzielić opłatkiem,
by w smutku pomagać, być bratem nie bratkiem,
by serce mieć w sercu i miłość bliźniego…
BOŻE NARODZENIE …
WSZYSTKIEGO DOBREGO !!!

/jacek goryński-jaceg/

Wigilijna symfonia

Wigilijna symfonia
/autor: jacek goryński-jaceg/

Szedłem drogą śniegowej bieli.
Szedłem drogą srebrzystej bieli.
Widziałem człowieka.
Pochylony, z gołą głową,
stał….
Stał i czekał.

Na przebaczenie?
Na spokój sumienia?
Na serce, na ciepło?
Na radość tworzenia????

A niebo było rozgwieżdżone.
A gwiazdy pełne zasłuchania.
A las grał, grał miarowo,
symfonię wybaczania.

Szedłem drogą zimowej bieli.
Szedłem drogą świerkowej bieli.
Srebrzył się śnieg, marzły dłonie
a las grał,
grał miarowo,
wigilijną symfonię.

Szedłem drogą.
Widziałem człowieka.
Dziękował za życie.
Dziękował i… czekał.

A niebo było rozgwieżdżone.
A gwiazdy pełne zasłuchania.
A las grał i grał
symfonię pojednania.

Szedłem drogą grudniowej bieli.
Szedłem drogą, widziałem człowieka.
Zbierał łzy.
Łzy sumienia.
A las grał, grał symfonię
Nowego Narodzenia.

/jacek goryński-jaceg/

Na Mazurach pada śnieg

Na Mazurach pada śnieg
/autor: jacek goryński-jaceg

A na Mazurach pada śnieg-
pokrył jeziora, z wróblem gada,
dzieci zaczęły z płatków już
lepić bałwana i sąsiada…

Skrzypiące sanie w kącie śpią,
dzwonki i konik malowany,
i tylko księżyc cicho łka,
nad starym światem zapomnianym.

A na Mazurach pada śnieg,
pokrył jeziora, z nieba spada,
i tylko serce cicho łka,
i tylko dusza z wiatrem gada.

/jacek goryński-jaceg/