Bibliofil

Bibliofil
/autor: jacek goryński-jaceg/

Podobno jeden bibliofil,
/ten, który zna się-chodzi na wiece/,
przedstawił projekt reformy… W bibliotece?!
Czas już najwyższy – mówił – razem krzyknąć HURRA!
Niech żyje eko system i eko kultura!!!
Na półkach z eko drzewa, co rosło w eko lesie,
będą eko książki o eko interesie.
Obok eko poezja-łagodna, przejrzysta,
nie będzie w niej miłości, bo nie eko czysta,
bo miłość to chemia, to mieszanie dusz,
stwierdził eko  pasterz… i już!!!
Kłopot w bibliotekach z tą eko kulturą,
bo cóż robić z nie eko lecz literaturą?
Co z tego, że piękna, klasyczna, bogata,
gdy wydrukowana w soc nie w eko latach?!
Czy zostawić Szymborską?
Czy pozbyć się Prousta?
Czy w utworach de Sade’a jest eko rozpusta?
Czy OSTATNI ZAJAZD był ekologiczny,
czy Ksiądz Robak był eko czy ekumeniczny,
czy z Nieboskiej komedii pozostawić Boską,
czy Chmielewską wyrzucić, czy może Łętowską?!
Podobno ten bibliofil już nie chodzi na wiece..
Podobno pozostanie tak jak jest w bibliotece!
Pozostanie jak jest… pozostanie jak było !!!
A jak będzie w przyszłości?
Miło…, będzie miło!!!
Półki będą stały jak stoją- rzędami,
na nich wszystkie książki z mądrymi stronami,
i Pani przy biurku…
i jej miły gest……..
Errata…humanum est!!!

/jacek gorynski-jaceg/

Zawianny…

Zawianny…
/autor: jacek goryński-jaceg/

W śnieżnej bieli iskrzą gwiazdy,
na zapiecku mruczy kot,
zima gada o ślizgawce-
bałwan oparł się o płot.

Jeszcze dobrze nie śnieżyło,
jeszcze w nos nie szczypał mróz,
a bałwana już znużyło-
mówiąc wprost zawiało już.

Co tu robić z takim panem,
który wiesza się na płot?
Nie chce kaszy, wróble straszy
i zawodzi niczym kot?

Zachmurzyło, przewietrzyło,
przyszła wiosna bajki tkać,
gdzie był bałwan jest kałuża
choć miał tu po wieki stać.

Minął lipiec, ciepły wrzesień,
chochoł w sadzie ruszył w tan,
a gdy pola zaśnieżyło,
znów powrócił śnieżny pan.

Z nowym nosem, miotłą nową
straszy koty „ biały łotr”,
a wieczorem z przemęczenia
znów podpiera stary płot.

/jacek goryński-jaceg/

List

List
/autor: jacek goryński-jaceg/

List do Mikołaja był krótki,
w nim tylko jedno życzenie:
„w związku że Święta, że Rok Nowy przynieś mi w darze
spokój domowy !”.
Koperta, znaczek, adres, kod…
Kodu niestety nie znałem, list w skrzynkę wrzuciłem
i spokojnie czekałem.
Na Święta!!!
Nareszcie – myślałem –będzie spokój i cisza,
nikt nie będzie krzyczał, ani nikt uciszał.
Bałwan będzie normalny – jak w zimie, ze śniegu,
spraw żadnych nie będzie załatwianych w biegu,
dzień zacznie się rano, a noc tak jak noc,
będę pił herbatę zawinięty w koc.
Piec będzie gorący i ciepłe bambosze,
i żona uśmiechnięta, i „przepraszam” i ”proszę”,
i dzieci z wypiekami ze szczęścia nie z ciasta,
i choinka pachnąca, bigos i omasta,
i świece w lichtarzu, i karp w galarecie,
i spokój, i pokój, i cisza na świecie…
A wszystko to sprawi mały, krótki list!
I przyszły Święta!
I czar prysł!!!
Żona zmęczona codziennym kieratem…
Przyszli znajomi ze szwagrem i z bratem…
Stłukła się bombka, spaliła choinka,
zamiast na stole u dziecka jest świnka,
ciasto z zakalcem, a karp się utopił,
za oknem ktoś krzyczy / widać się nie dopił /,
lodówka wysiadła, dzieci nie chcą chcieć…!!!
Hej kolędo, kolędo
leć po świecie leć!!!
Myślałem markotny, że przez przypadek
nie Mikołaj list dostał, lecz srogi Mróz-Dziadek,
Myślałem – zawstydzony, że po to są Święta
by rodzinnie je przeżyć, by je zapamiętać,
by radością się dzielić i dzielić opłatkiem,
by w smutku pomagać, być bratem nie bratkiem,
by serce mieć w sercu i miłość bliźniego…
BOŻE NARODZENIE …
WSZYSTKIEGO DOBREGO !!!

/jacek goryński-jaceg/

Niewiastolatka

Niewiastolatka

XXI mamy wiek!!!
Już trzecie tysiąclecie!!!
Ach, jak ten czas ucieka ludziom,
ucieka ludziom… nie kobiecie.
Ona jest ciągle w jednym wieku,
ciągle 20-tki ma posturę,
Ona jest „wietrzna” nastolatka
chyba, że ma… emeryturę!
Wtedy jest tylko odrobinę
starsza, ciut starsza /to się zdarza/,
ale to przecież nie jej wina,
to wina dat i kalendarza!
Tak się postarzał biedaczysko,
/a jeszcze lat 60 „w tył”/,
kartki bielutkie na nim były…
no i Piłsudski prawie żył.
To wszystko wina kalendarza,
bo Ona, ona proszę pana
jest ciągle w takim samym wieku:
20 – tka, choć bieżnikowana.
Nogi jak zwykle ma do pasa
a może niżej nosi pas?! ,
ale z daleka, proszę pana
wysokopienny, młody las.
Wszystko na miejscu, proszę pana,
i dół, i góra, góra i dół,
tylko ciut mniej jest, proszę pana
już tego dobra – tak pół na pół.
Od ramion w górę, proszę pana
zaczyna się łabędzia szyja…
Wszystko przemija wokół nas
lecz szyja kobiet nie przemija!
Pnie się i pnie się, proszę pana
ciągle od nowa… prasowana.
A potem buźka, usta, oczy,
nasz business woman – niebiański cud!
I mała główka, i splot warkoczy
bieżnikowany, najsłodszy miód!
I tak się plecie od prapradziejów,
każda niewiasta to… małolata!
/kobiecie nigdy wiek nie przeszkadzał
by być dwudziestką przez całe lata !!!/

/jacek goryński-jaceg/