* * * ( do Bo…)
W drżących dłoniach ukryłem niebo
wybłękitniało pod dotykiem ust
spłynęło kroplą i urodziło lawinę
w oczach schowałem jego zapach
był pomarańczowy
palce kreśliły w nim pęknięcia
gdy słońce stworzyło tęczę
moje ręce wyrzeźbiły góry-
ich wierzchołki dotykały nieskończoności
……………………………..
zanurzyłem się w ciemny las by odnaleźć źródło
i ujrzałem polanę
i zobaczyłem kwiaty
i klęczałem spragniony dotykając ich płatków
i prosiłem o nadzieję
w powietrzu tańczyły motyle
bieliły góry
niebieściły niebo
przysiadały jeśli łagodniały zmysły
wzlatywały gdy budziła się namiętność
……………………………..
na stole w wazonie zakwitła szkarłatem róża
mieniła się srebrem rosy
wiedziała o naszym spełnieniu
………………………………
w drżących dłoniach ukryłem naszą nieporadność…
/jacek goryński-jaceg/
piękny,delikatny jak motyle:)