WIGILIA – wspomnienia z dzieciństwa
/autorka: Teresa Świerczyńska (Wężyk)/
W dzień wigilijny od rana wrzawa,
koniec leżenia, pora nam wstawać.
mówię o sobie, bracie i siostrze,
zawsze gotowych, żeby pomagać.
Dziś babcia Ewa ma imieniny,
znów będzie nalot całej rodziny,
mama od rana lepi pierogi,
od stania rozbolały ją nogi.
Tata oprawia w stojak choinkę,
my ubierzemy ją za godzinkę,
na czubku gwiazda, orzechy włoskie,
bombki, cukierki, włosy anielskie.
Patrzymy w okno czy wzeszła gwiazda,
wypatrujemy jej niecierpliwie,
wreszcie wołamy: jest, jaka jasna!
pora rozpocząć naszą Wigilię.
Wszystkie potrawy są już na stole
więc zasiadamy przy białym kole,
w pokoju zapach sianka się unosi,
babcia opłatek święty podnosi.
I zaczynamy się nim łamać,
ciepłe życzenia sobie składać,
abyśmy byli zdrowi, wspaniali,
za rok w tym gronie znów świętowali.
Świętowania końca nie widać ,
wieczorna uczta trwa przy stole,
śpiewanie kolęd – radość prawdziwa,
dzieci z saniami idą na dworek.
Śnieg pod nogami zmrożony skrzypi,
sanie szusują, bałwan się lepi,
ja patrzę w niebo – gdzie jest Mikołaj?
starszy brat mówi – wołaj go, wołaj!
Pora do domu, ręce zmarznięte,
tam już gorąca czeka herbatka,
i niespodzianka cudowna będzie
bo pod choinką niejedna paczka.
Radość ogromna z prezentów pięknych,
mama i tata są uśmiechnięci,
pytam zdziwiona – skąd to się wzięło?
a mama na to: oknem frunęło.
Był tu Mikołaj? ja go szukałam,
na próżno w niebie go wyglądałam..
No właśnie…Święty przybył ukradkiem,
kiedy piliście ciepłą herbatkę.
Dzisiaj Wigilia jest inna nieco
bo nie ma babci, taty i mamy,
ale tak samo gwiazdy się świecą
a my w rodzinie wciąż się kochamy.
/Teresa Świerczyńska (Wężyk)/